Click here to go back to World Challenge Pulpit Series multilingual page

Doskonałe serce
(A Perfect Heart)


Moje dokumenty + Indeks polskich kazań + Kaplica + Subscribe + Copyright


David Wilkerson
1989
__________


Doskonałe serce zawsze pragnie,
aby Duch Święty wniknął
jak najgłębiej naszej wewnętrznej istoty.


Ono pragnie, aby Duch Święty oświetlił zakryte miejsca. Chce, żeby szukał, wygrzebał i ujawnił wszystko to, co nie jest z Jezusa Chrystusa.

Chcę powiedzieć wam, że płytkie kazania nie mogą dotknąć głębokości grzechu. Płytkie zwiastowanie w dzisiejszej Ameryce nie dotknie nigdy głębokości grzechu. To dlatego ludzie wciąż krzyczą i śpiewają, niektórzy nawet klaszczą w ręce i chwalą Pana, pokazują na zewnątrz, że mają społeczność z Bogiem, podczas gdy korzenie grzechu zostają nietknięte. Nigdy nie ruszone. To przechodzi granice zrozumienia większości dzisiejszych kaznodziei. Nie oskarżam usługujących, ale płytkie kazania nie skutkują.

W piątek wieczorem, podczas modlitwy podszedł do mnie jeden z braci - wierzę, że jest on tu dzisiaj. Stał na tym miejscu płacząc i powiedział coś w tym sensie: "Bracie Wilkerson, opuściłem ten zbór kilka miesięcy temu, gdyż kazania były zbyt mocne. Tak mnie to piekło, było tego o wiele za dużo." Było w nim najwidoczniej coś, czego nie chciał stracić. Wstał i poszedł do kościoła, gdzie poselstwo brzmiało łagodniej - o wiele łagodniej! Wrócił potem do swoich grzechów, wrócił do swojego starego życia. Powrócił w piątek wieczorem, kiedy Duch Święty stąpił na nowo raz jeszcze i przekonał go. Wtedy mówił: "Bracie, zostałem przekonany w obecności Pana. Wróciłem na dobre."

Tuż obok siedział mężczyzna na wózku inwalidzkim. Wraz ze swoją żoną przebył wiele kilometrów. Prawdę mówiąc, załatwiali coś ważnego w New Jersey. Nie stać ich było na hotel w Nowym Jorku, więc pojechali do New Jersey załatwić ważną sprawę z jakimiś ludźmi. Obrali specjalną drogę powrotu i mówią: "Przyjechaliśmy tu, bo już od dawna nie słuchaliśmy przekonywującego kazania. Jesteśmy zgłodniali czegoś, co porusza i bada serce. Chcemy być przekonani za wszelką cenę, za wszelką cenę. Nie pamiętam nawet, kiedy ostatni raz słuchałem przekonywującego poselstwa od Boga."

Och, to wołanie świętych po całej Ameryce. Wołanie kościoła spragnionego badania Ducha Świętego, przekonywującej pracy Boga. Powiem wam coś. Po tych wszystkich latach chodzenia z Bogiem, kiedy wchodzę do domu Bożego chcę słyszeć to, co słyszę zza tej kazalnicy. To, co słyszałem dziś rano. Chcę, żeby Słowo Boże przeniknęło mnie aż do samego dna, ponieważ grzech siedzi głęboko. Należy go wyrwać z korzeniami.

Mamy dzisiaj braci chrześcijan, którzy chcą osłony krwi, ale nie chcą oczyszczenia. Krzyczą: "Krew, krew, krew!", lecz nie chcą pójść do umywalni po oczyszczenie, oczyszczenie, oczyszczenie!

Starotestamentowy przybytek, namiot zgromadzenia, to wzorzec naszego życia z Chrystusem. Był tam ołtarz. Kiedy tylko wchodziłeś na dziedziniec zewnętrzny, gdzie składano ofiary, spryskiwano cię krwią. Ale zanim znalazłeś się w miejscu świętym, była tam jeszcze okrągła, miedziana balia, że tak powiem. Nie będę jej teraz opisywał. Wiem, że miała podstawę i napełniona była wodą - czystą wodą. Kapłani po złożeniu ofiary nie mogli stanąć w obecności Boga. Bezpośrednio po spryskaniu krwią nastąpić miało oczyszczenie. Bez niego nie mogli się spotkać z Bogiem.

Kapłan musiał przejść przez umywalnię, obmywał swoje ręce i nogi - 30 rozdział 2 Księgi Mojżeszowej. Obmywał się i Biblia mówi, że jeśli tego nie zrobił, to umierał. Umierał! Pomimo okrycia krwią umierał, ponieważ nie poddał się oczyszczeniu. Wpierw musiał obmyć ręce oraz nogi, potem wchodził do miejsca świętego.

Otóż na samym początku mamy pokropienie, a następnie oczyszczenie. Lecz to nie wszystko. Wchodzisz do miejsca świętego, gdzie podejmujesz zobowiązanie. Zobowiązałeś się być posłusznym Bogu, bo był tam świecznik oraz chleb. Zobowiązałeś się wobec światła, co oznacza Boże Słowo, a także wobec chleba, który jest również symbolem Słowa Bożego. Teraz możesz wkroczyć do miejsca, które zwie się społecznością z Bogiem. Zatem kolejno: pokropienie, oczyszczenie, zobowiązanie, a na koniec społeczność.

Dzisiaj słyszy się: "Zasłona jest zerwana". Tak, ale nie po to, abyś miał wchodzić od kuchni. Idziesz do miejsca najświętszego, więc musisz przejść przez umywalnię oraz przez miejsce święte zanim znajdziesz się w obecności Boga.

Widzimy dzisiaj ludzi, którzy podchodzą do ołtarza ze słowami: "Ta krew, ta krew, ta krew!". Podchodzą z rękami brudnymi od grzechu, pełni starannie pielęgnowanych nałogów. Przychodzą, ciągnąc za sobą wszystkie rzeczy tego świata i mówią: "Tatuś na mnie czeka!". Tak więc biegną z zabrudzonymi rękami, które jeszcze ociekają błotem i mówią: "Ta krew, ta krew, ta krew!". Nie przeszli przez umywalnię - jest nią Słowo Boże. Słowo Boga żywego bada nas przez Ducha Świętego.

Ja znowu krzyczę. Powiem wam coś. Czyż współczesna ewangelia nie brzmi tak: "Podejdź do ołtarza, z wiarą zaufaj krwi, którą tam przelano, potem śmiało wejdź do miejsca najświętszego. Zasłony już nie ma. Tatuś na ciebie czeka. On cię kocha i widzi w tobie tylko Jezusa"?

Mówię ci: stań przed ołtarzem, owszem, oczyść się i wejdź pod osłonę krwi, ale zaraz potem idź do umywalni. Pójdź do tej bali z wodą, zanurz w niej swoje ręce. Właśnie o to chodzi w tym kazaniu - żeby się oczyścić, bo krew nie tylko osłania ale i oczyszcza.

Wielu chrześcijan mówi, że są czyści. Teraz myślą, że mogą ominąć oczyszczenie przez Słowo, żwawo przejść obok wszystkich zobowiązań miejsca świętego i z rękami obciążonymi grzechem powiedzieć: "Jestem sprawiedliwością Jezusa". Jak możesz podnosić swoje ręce i z sercem pełnym żądzy mówić: "Jestem sprawiedliwością Jezusa"? Sam diabeł w to nie uwierzy! Twoi kumple w to nie uwierzą, a ty chcesz, żeby Bóg w to uwierzył. Nie nastąpiło oczyszczenie przez krew, nie było oczyszczenia.

Coś wam powiem. Muszę to rozważyć nieco szerzej. Słyszymy jak niektórzy ludzie cytują, lub błędnie cytują, czy też cytowali 1 Jana 1,7: "Krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu". Otóż zgadza się. Ale to tak, jakby powiedzieć: "Bóg we wszystkim działa ku dobremu" - lecz dla tych, "którzy Boga miłują, którzy według postanowienia Jego są powołani" (Rzymian 8,28) - zapomnieliśmy o reszcie!

Znam takich ludzi, których poselstwem jest to, że "krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu" - przeczytaj to w całości! Jest tam napisane: "Jeśli mówimy, że w nim społeczność mamy, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie trzymamy się prawdy. Jeśli zaś chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości... krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu" (1 Jana 1,6-7) - "jeśli chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości"!

Wiecie, są chrześcijanie, którzy chcą być jedynie pod osłoną krwi, chcą być bezpieczni. Nie pragną społeczności, nie chcą miejsca świętego, nie zależy im na tym, aby mówić: "O Jezu, chcę być taki, jak Ty". Są jedynie zainteresowani "biletem do nieba". Bez kosztów, bez bólu, bez cierpienia. Chcą tylko powtarzać: "Jestem pod osłoną".

Taki jest mniej więcej zakres głoszonej dzisiaj w naszych amerykańskich kościołach ewangelii: "Jestem pod osłoną krwi". Ani słowa o oczyszczeniu we krwi, ani słowa o przymierzu we krwi, ani słowa o miejscu świętym, ani słowa o chwalebnej społeczności z Jezusem. A powiem wam, że ostatecznym celem tych wszystkich zabiegów było to, aby móc stanąć w Bożej obecności i radować się społecznością z Jezusem. Alleluja! Czy pragniecie takiej społeczności?

Dzisiaj niektórzy ludzie powiadają: "Nie potrzebujemy badania. To wszystko zawiera się we krwi. Całe to drążenie i przeszukiwanie ściąga na kościół tylko potępienie i poczucie winy." Wiedzcie więc, że Dawid miał doskonałe serce, jak to mówi Biblia, a jednak wołał: "Badaj mnie, Boże" (Psalm 139,23). Jezus w Objawieniu 2,23 zwraca się do kościoła tak: "I poznają wszystkie zbory, że Ja jestem Ten, który bada nerki i serca, i oddam każdemu z was według uczynków waszych". On to mówi do zboru Jezusa Chrystusa: "I poznają wszystkie zbory, że Ja przychodzę was badać"!

On nie bada dla zemsty, to część odkupienia. Badanie Ducha Świętego nie polega na tym: "A mam cię!". To nie tak, że Duch Święty chodzi na paluszkach, szpieguje nas i tylko czeka, żeby powiedzieć: "Wiedziałem. Właśnie czekałem na to, że złapię Cię na gorącym uczynku."

Nie, nie, nie. To nie jest praca Ducha Świętego. On ma oświetlać swoim blaskiem każdą mroczną szparę i zakątek. Wszystko to ma zniknąć, by przygotować nas do błogosławionej społeczności z Panem. Kto zamieszka w jego świętym miejscu? Ten który ma czyste ręce i czyste serce. Ten otrzyma błogosławieństwo od Pana.


Drugą cechą doskonałego serca jest ufność.


Po pierwsze daje się ono badać, a po drugie jest ufne. Bóg pokazał mi ufność od strony, której wcześniej w ogóle nie znałem. Psalmista mówi: "Tobie ufali ojcowie nasi, ufali i wybawiłeś ich. Do ciebie wołali i ratowałeś ich, tobie zaufali i nie zawiedli się" (Psalm 22,5-6). Dawid wciąż na nowo powtarza: "Pokładam w Panu mą ufność" (zob. Psalm 71,1), "Boże mój! Tobie ufam" (Psalm 25,2). Bez przerwy - "Ufam ci, ufam ci, ufam ci".

Oryginał hebrajski używa tu w istocie sformułowania "rzucić się w przepaść". Jak wiecie, bawiłem się w to często z moimi dziećmi i wnukami. Sadzałem ich na stole i mówiłem: "Skacz!". Dzieci wahały się przez chwilę, a ja do nich mówiłem: "Nie zostawię was, będę tu stał". Nigdy nie odchodziłem, dopóki nie skoczyły. Zawsze byłem gotowy je złapać.

Widzicie to chyba jest zakres pojęcia naszej ufności. Jesteśmy na krawędzi, na skraju i Bóg mówi: "No śmiało, skacz!" Wiara i ufność w naszym wyobrażeniu polega na tym, że Pan tam jest i nas złapie.

Wiecie, niektórzy z was stoją teraz nad przepaścią. Doszliście właśnie do krawędzi. Zaczynasz się chwiać i nie masz już innego wyboru, jak tylko zdać się na łaskę i zaufać Bogu. "Panie co mam począć? Muszę Ci zaufać, muszę się rzucić w dół, oddać się Twojej łasce."

Ale to nie jest najwznioślejsza definicja ufności. Istnieje coś o wiele głębszego. Widzicie, niektórzy po prostu ustąpili, dali spokój - to taki rodzaj fatalizmu. Nie jest to zaufanie - to paraliż! Oni zdrętwieli, są przerażeni i odrętwiali. Nie, to nie jest ufność. To nie jest doskonałe serce.

Popatrzcie co się stało. Uczyniliśmy z Boga coś w rodzaju kosmicznej straży pożarnej, pogotowia ratunkowego z ambulansem. Przychodzi diabeł i podpala nasz dom. Jesteśmy już na dachu. Wygląda na to, że wszystko spłonie. Wokoło dym, a my wołamy: "Jezu na pomoc!" i nasz Jezus to kapitan straży pożarnej. Oto On - słychać syreny, ma swoją sieć. Drużyny aniołów to strażacy. Pan mówi: "Skacz!". Skaczemy i to ma być wiara, gdyż my skaczemy, a On ratuje nas z ognia. Ściskamy Pana mocno i mówimy: "Dzięki Ci, wiedziałem, że jesteś wierny" - mimo, że mój dom już spłonął.

Coś wam teraz powiem. Uczyniliśmy z diabła przyczynę, a z Chrystusa tego, który reaguje. Pomyślcie o tym przez chwilę. Chcę, żebyście coś zrozumieli, bo jeśli nie posłuchacie mnie, to nigdy nie zrozumiecie ufności. Bóg nigdy nie przeciwdziała jakimkolwiek poczynaniom szatana. Nigdy! On jest inicjatorem wszystkiego, co odnosi się do twojego i mojego życia oraz naszego chodzenia z Nim w wierze. Jeśli chodzimy w sprawiedliwości przed Bogiem, On nie przeciwdziała. Boga nigdy nie można zaskoczyć. Nigdy!

Więc widzicie, że ograniczyliśmy naszą ufność do jakiejś akcji ratowniczej. To tak, jakby powiedzieć: "Panie ufam, że przyjdziesz i ugasisz wszelki ogień, wszystko to, co diabeł zrzucił na mnie, moje problemy. Po prostu bądź tam Panie, kiedy będę Cię wzywał." Uczyniliśmy diabła odpowiedzialnym za wszystkie nasze kłopoty, nasze smutki, nasze cierpienie, wszystkie nasze próby. To tak, jakby robotą diabła było wszystko, co miało i ma miejsce w moim życiu, a nie zgadza się z moim sposobem myślenia.

Proszę was o uwagę. Bóg naprawdę mówił do mojego serca. Jeśli szczerze chodzisz z Jezusem, to nie będziesz dla diabła workiem treningowym! Chcę oznajmić coś jeszcze i to bardziej stanowczo: Diabeł nie może swobodnie nękać tych, którzy chodzą w sprawiedliwości Chrystusa. Nie ma do nich dostępu. Słuchajcie mnie, jaki byłby ze mnie ojciec, jeśli wyszedłbym na ulicę i pozostawił tam moje małe dziecko na pastwę gwałcicieli, na pastwę morderców, a sam bym odszedł i powiedział: "Wypróbuję cię, na ile masz sił"? Co byłby ze mnie za ojciec, jeśli widziałbym w moim dziecku coś niedobrego i wsadziłbym je w gniazdo żmij? Diabeł i siły demoniczne to węże.

Ukształtowaliśmy sobie dziwny pogląd, że Bóg, nasz drogi Ojciec niebieski, pozwala na to, byśmy stali się żerem dla diabła, dla każdego drapieżnika, każdego wroga, wszelkiej siły demonicznej. Mamy chrześcijan, którzy bez zastanowienia mówią: "Gdziekolwiek się ruszę diabeł robi mi to, robi mi tamto".

Diabeł przeszkadza - ja temu nie przeczę, lecz chcę byście wiedzieli, że Bóg nie pozwolił diabłu dotykać Joba bez pozwolenia. Diabeł nie mógł podejść, dopóki Bóg nie usunął muru wokół Joba. To Bóg wyznaczył granicę i rzekł: "Dotąd i ani kroku dalej! Nie możesz go zabić" (zob. Joba 2,6). I nawet wtedy miało to przynieść chwałę Jezusowi Chrystusowi. Paweł dwukrotnie próbował wyruszyć do Tesaloniki i powiedział: "Przeszkodził nam szatan" (1 Tesaloniczan 2,18), ale to wszystko miało cel. Później usłyszycie Pawła mówiącego do Tesaloniczan: "Jesteście koroną chwały przed obliczem Pana Jezusa" (zob. 1 Tesaloniczan 2,19). Bóg wykonywał tam potężne dzieło. On powoływał miejscowy zbór, czynił coś bardzo szczególnego.

Jezus był prowadzony Duchem, by być kuszonym przez diabła, lecz nie zdarzyło się tak, żeby Bóg nie sprawował kontroli. W czasie, gdy Duch prowadził go na pustynię, aby był kuszony, nie było ani chwili, w której Bóg całkowicie nie panowałby nad sytuacją.

Chrystus objawił się Pawłowi jako ten, który otwiera oczy, przenosi z ciemności do światłości, z mocy szatana do Boga. Posłany był wysłannik szatana, by dręczyć Pawła. Jednak Paweł mówi, że służyło to czemuś. Był w tym Boży cel. Bóg pozwolił wrogowi, aby ten nękał Pawła z jednego powodu. Paweł otrzymał tak wielkie objawienie osoby Pana Jezusa. On był w trzecim niebie i mówił: "Aby moje serce nie wynosiło się dumą, bo zostałbym odrzucony" (zob. 2 Koryntian 12,6). Był w tym pewien cel.

Ufające serce mówi: "Wszystkimi moimi krokami kieruje Pan, nie diabeł. Mymi krokami kieruje Pan." Drodzy, w tych dniach ostatecznych nie możemy przyznawać diabłu roli inicjatora wszystkich wydarzeń w naszym życiu. To wyłączna domena łaski i miłosierdzia naszego kochającego Ojca niebieskiego. Diabeł coś czyni, gdy mu dajemy miejsce w naszych sercach. On czyni to wtedy, gdy nie pozwolimy Duchowi Świętemu, by nas przebadał. Zezwalamy diabłu na to.

Inną sprawą jest to, jeśli moje dzieci dorastają i imponują im rówieśnicy. Odchodzą i nie będą słuchać moich poleceń. Mówię im: "Nie chodź tam, nie zadawaj się z narkomanami, nie czyń tego, nie czyń tamtego". Jeśli mnie nie posłuchają, to ma dostęp do nich piekło, tak jak w przypadku chrześcijan dręczonych przez diabła. Dlatego, że nie byli posłuszni Słowu Bożemu, dlatego, że dali miejsce wrogowi. Lecz mój kochający Ojciec dopuszcza cierpienie, dopuszcza próby, lecz nigdy ponad naszą wytrzymałość (zob. 1 Koryntian 10,13). On powiedział, że w pokuszeniu da wyjście, abyście mogli je znieść. On daje wyjście z każdej sytuacji. On ma dla mnie wieczny plan i cel. Zna liczbę włosów na mojej głowie, policzył wszystkie części mojego ciała, każdą komórkę, kiedy jeszcze byłem w łonie matki (zob. Łukasza 12,7).

Zatrzymajcie się i pomyślcie o tym przez chwilę. Czy wyobrażacie sobie Ojca niebieskiego, który policzył wszystkie włosy na waszej głowie, który nazywa was źrenicą Swego oka, który mówi: "Nigdy cię nie porzucę, nigdy cię nie opuszczę i pójdę z tobą na koniec świata", który policzył części twojego ciała zanim się urodziłeś? On wie kiedy siedzisz - mówi Dawid - kiedy stoisz i gdy się kładziesz (zob. Psalm 139). On nie tylko jest Panem twojego życia, ale także każdego wydarzenia w twoim życiu. Powiadam wam, że Bóg nad wszystkim czuwa!

Słuchajcie uważnie, proszę. Coś burzy się, przewraca się we mnie, w moim sercu, a Pan mówi: "David, przestań już patrzeć na diabła". Owszem on spadł i pała wielkim gniewem, jego armia jest wszędzie, ale my mamy spoglądać na Jezusa. Wszystko o czym teraz mówią ludzie to ciemność, natomiast ja mówię o chwale i światłości Jezusa Chrystusa, która jaśnieje w tej ciemności.

Nie mamy przyglądać się ciemności, ani koncentrować się na demonach, czy diable. Mamy oglądać chwałę Pana Jezusa Chrystusa, który uwolnił swoje dzieci z mocy ciemności. Jesteśmy świadomi jego zamysłów, ale winniśmy mówić: "Bóg, mój Bóg sprawuje kontrolę nad wszystkim". Jeśli dotyka mnie cierpienie, Bóg realizuje Swój odwieczny plan. Nie zostałem po prostu rzucony diabłu na pożarcie. Bóg ma odwieczny cel dla wszystkiego, przez co przechodzę obecnie w moim życiu. Muszę być zdolny ustąpić i powiedzieć: "Panie ja tego nie rozumiem, nie mogę tego rozgryźć, ale Ty wiesz co robisz. Ty wiesz co robisz. Ty ciągle czuwasz."

Bracie i siostro, jeśli kochasz Pana i chodzisz przed Nim w wierze, to twoje życie nie wymyka się spod kontroli! Po prostu odwracasz się i mówisz: "Jezu, rozpocząłeś we mnie Swe dzieło. Ty nie reagujesz. To nie diabeł sprawuje kontrolę, ale Ty."

Czy potraficie spojrzeć w twarz bezrobociu, albo cierpieniu, czy też śmierci i powiedzieć: "Boże ja wiem, że Ty nad tym czuwasz"? Czy potraficie stanąć w obliczu nowotworu? Czy potraficie stanąć w obliczu czegokolwiek, co się wydarzy i powiedzieć: "Panie ja nie pojmuję tego i nawet nie próbuję, lecz mam zamiar spoglądać w Twoją twarz i mówić: 'Jestem Twoim dzieckiem, a Ty jesteś moim Ojcem. Będę Ci ufał, że w Tobie wiadomy sposób podtrzymasz mnie, utwierdzisz mnie. Wyjdę z tego Panie Jezu z Bożym pokojem w sercu.'"?

Przyjdzie czas, że trudno wam będzie zrozumieć. Wtedy wam powiem, żebyście wzięli sobie tę taśmę i posłuchali jej jeszcze raz i zrozumieli o czym mówię. Dla ciebie, dla mnie, dla każdego z nas, może za rok, może później, te słowa będą pokrzepieniem. Dla wielu są już teraz. Będą pobrzmiewać w waszych sercach. To prorocze słowa.

Słuchajcie uważnie: Bóg wie co robi. On ma swój Boży cel dla życia każdego z nas. Bóg nie opracowuje naszego życia z dnia na dzień. Żyjemy z dnia na dzień, lecz Bóg ma odwieczny plan. On go miał dla ciebie zanim się urodziłeś. Alleluja! Ty miałeś jedynie powierzyć Mu swoje życie. Był to prosty akt wiary. Powiedziałeś: "Jezu oddaję Ci to wszystko". Alleluja! Diabeł nie może zniszczyć planów Boga, chyba, że mu na to pozwolę, chyba, że chodzę w nieposłuszeństwie przed Bogiem. Alleluja!


I na koniec -
doskonałe serce to serce skruszone.


Sądziłem, że wiem, czym jest skrucha. Mniemałem, że doświadczyłem jej wiele, dopóki Duch Święty nie otworzył mi oczu i pokazał mi, że wiem o niej mało. Dawid powiedział: "Bliski jest Pan tym, którzy są skruszonego serca, a utrapionych na duchu zachowuje" (Psalm 34,19 BG). Ponadto Dawid mówi: "Ofiarą Bogu miłą jest duch skruszony, sercem skruszonym i zgnębionym nie wzgardzisz, Boże" (Psalm 51,19).

Zajrzyjmy do Psalmu 51. Zobaczcie sami - to po tym, jak prorok Natan odwiedził Dawida i obnażył jego cudzołóstwo i zbrodnię. Dawid pokutuje. Psalm 51. Chcę, żebyście przeczytali dwa wersety. Werset 19 jest podstawowym wersetem, którym posługują się kaznodzieje, mówiąc o skrusze. Przeważnie odwołujemy się do niego. Przeczytam wam to jeszcze raz. Psalm 51,19: "Ofiarą Bogu miłą jest duch skruszony, sercem skruszonym i zgnębionym nie wzgardzisz, Boże".

Spójrzcie na mnie, proszę. Kochani wierzę, że mam bardzo proste przesłanie od Pana na temat skruchy. Ubłogosławiło ono moje serce. Skrucha to nie tylko rozżalony duch. Są ludzie którzy płaczą i płaczą nad swoimi grzechami, płaczą nad słabościami, płaczą nad zgubionymi duszami, płaczą nad światem, lecz wciąż brak im skruchy. To coś o wiele głębszego, to więcej niż zgnębiony duch albo nawet sama pokora. Wielu leży przed Panem, rosną, rosną, ale nigdy nie byli skruszeni. To coś ponad to! To przerasta wszystkie nasze dotychczasowe wysiłki!

Prawdziwa skrucha jest uwolnieniem mocy w wewnętrznym człowieku, kiedy przychodzi ona w Boży sposób. Największej mocy jaką Bóg może obdarzyć człowieka. Wierzę, że moc wyzwalana wtedy, gdy doświadczasz prawdziwej skruchy, przewyższa moc, która wzbudza umarłych. Przewyższa moc uzdrawiania chorób i dolegliwości. Bóg mówił do mojego serca, że jest to moc, która przynieść może chwałę w tych dniach ostatecznych - nie człowiekowi, lecz Jego imieniu. Ona przerasta uzdrowienie, przerasta wzbudzenie umarłych. To jest moc wyzwalana w naszych wnętrzach, gdy przekraczamy próg prawdziwej skruchy przed Bogiem.

Prosiłem Pana, a On odpowiedział: "David, pokażę ci to, żebyś mógł tego szukać". Jeszcze tam nie dotarłem, lecz widzę to i idę za tym. Tak, jak to powiedział Pan dziś rano. Szukam tego. Prosiłem Ducha Świętego, żeby to uprościł, a On na to: "David, pokażę Ci to tak, że będziesz miał moc uporać się z upadkiem, z ruiną".

Przyjrzyjmy się teraz uważnie Słowu Bożemu. Zagadnienie skruchy łączy się z murami. Przeczytajcie werset 20: "Zechciej w łasce swej dobrze czynić Syjonowi, odbuduj mury Jeruzalemu!".

Nie bierzcie tych dwóch wersetów osobno, one idą w parze i odnoszą się do skruchy. Skrucha ma wiele wspólnego ze zburzonymi murami. Pokażę wam człowieka o sercu prawdziwie skruszonym. Otwórzcie księgę Nehemiasza 2 rozdział. Pokażę wam człowieka o prawdziwie skruszonym sercu.

Ja nie wykładam Biblii - jestem ewangelistą. Nie będę wam przekazywał jakiegoś nowego objawienia. Mam tu ewangeliczną prawdę, która rozpala ogień w moim sercu. Zobaczyłem coś, czego chciałem się uchwycić. Mam nadzieję i modlę się, żeby Duch Święty pokazał wam to za chwilę.

Te dwie rzeczy się łączą - "skruszone serce" i "odbuduj mury Jeruzalemu". Nehemiasza 2,13. Niektórzy z was to uchwycą. "I przejechałem nocą przez Bramę nad Doliną w kierunku Źródła Smoczego i dotarłem do Bramy Śmietnisk, i badałem dokładnie mury Jeruzalemu, które były zburzone i jej bramy strawione przez ogień. Poszedłem piechotą pod osłoną nocy korytarzem potoku, obejrzałem dokładnie mur. Potem zawróciłem, wszedłem przez Bramę nad Doliną i tak powróciłem" (Nehemiasza 2,13.15).

Wspólnym dla tych obydwóch wersetów jest zwrot "obejrzałem mur". Słuchajcie mnie, proszę. Słowo "skrucha" użyte w Psalmie 51,19 to hebrajskie słowo "szabar". To jest to samo hebrajskie słowo, które zostało użyte tutaj, czyli "obejrzeć mury". To samo słowo!

Zapytałem: "Panie co to ma znaczyć?" Zaczęło docierać do mojego serca. Myślicie może, że Nehemiaszył był skruszony tam w pałacu, w wypolerowanych butach, kiedy usłyszał o zburzeniu murów miasta? Ponieważ jest napisane, że zaczął on płakać i smucić się i przez szereg dni pościł i modlił się przed Bogiem Niebios (zob. Nehemiasza 1,4). Powiecie, że to jest skruszone serce - ktoś, kto płacze, smuci się, pości, leży przed Bogiem.

Tak pojmowaliśmy aż do dziś, czym jest skruszone serce - przynajmniej ja. Ktoś, kto może leży przed Bogiem, płacze, użala się nad grzechem, pości, modli się, woła, łka, rozczula się. Drodzy, to tylko połowa skruszonego serca. On nie otrzymał skruszonego serca siedząc w pałacu w wypolerowanych butach. Mógłby tam spędzić resztę życia w luksusie. Mógłby spędzić tam w żałobnym nastroju resztę swojego życia, ale nigdy nie skruszyłby serca. Mógłby pościć do końca życia, lecz bez cienia skruchy. To nie jest skruszone serce. To tylko początek, to tylko fundament dla skruszonego serca.

Jego serce nie zostałoby skruszone, jeśli nie poszedłby i nie obejrzał muru. On musiał ruszyć się z pałacu i pójść tam. W istocie rozeszła się wieść, że przybył człowiek, który zatroszczył się o pomyślność Jeruzalemu.

Słuchajcie, było tam 48 tysięcy repatriantów. Widzieli ruiny. Którego z nich to poruszyło? Nikt nie był poruszony widokiem ruin. Woleli zamieszkać pośród gruzów. Woleli mieszkać pośród otaczających ich zewsząd ruin. Lecz jeden człowiek, jeden człowiek - oto bicie Bożego serca.

Mówię wam, że skrucha składa się z dwóch części. Pierwszą rzeczą jest płakać, patrzeć na grzech Bożymi oczyma i mówić: "Tak nie powinno być!", gdyż Nehemiasz wsiadł na osła pod osłoną nocy i obchodził miasto dookoła i patrzył na ruiny. Jest napisane, że oglądał mury, co po hebrajsku znaczy, że miał skruszone serce. On był wstrząśnięty, powiedział: "Tak być nie może!" To nie dla tego, że był Żydem, że było to dla niego ważne. On miał wizje od Boga. On mówił: "Wrogowie Pana szydzą, to nie jest świadectwo, tak nie powinno być!"

Skrucha ma w sobie ducha nadziei - to druga strona skruchy. Nie możesz być wstrząśnięty bez nadziei i pozostać prawdziwie skruszonym, gdyż mimo, iż w prawdzie oglądał on ruinę, to słowo "szabar" znaczy "nadzieja na naprawę". On był skruszony, płakał, lecz jego serce przepełniała radość, bo Bóg obiecał mu, że te mury staną na nowo.

Bracie i siostro, parę lat temu - to zaczęło się cztery lata temu. Zacząłem chodzić po tych ulicach ze świeżą skruchą w sercu, płacząc. Nie po 42 ulicy, ale po 5 alei. Mijałem zazwyczaj ten teatr, spacerując wzdłuż Broadway'u. Przechodziłem tędy czasem nocą i jechałem tam na wyspę, płacząc, łkając, ubolewając nad grzechami miasta. Potem wracałem do domu, wciąż płacząc nad tym miastem. Modliłem się, szukałem Bożego oblicza.

Mógłbym tam pozostać wylewając łzy, ale moje serce byłoby niewzruszone. Nie miałbym Bożej skruchy, która jest w Bożym sercu. Byłem tam, widziałem zgliszcza. Bob też głosił na ulicy, widział zgliszcza. Lecz to nie wystarczyło. Bóg chciał zaszczepić w sercu nadzieję, że pośrodku tych ruin stanie nowy mur. Bóg powoła nowy, święty kościół w samym centrum piekła!

Skrucha nie jest tym, co widzisz, lecz tym, co robisz. Poświęcasz siebie, swoje pieniądze, swój czas i życie. Czynisz zobowiązanie. Teraz właśnie wkraczamy w ducha prawdziwej skruchy, patrząc jak Bóg odbudowuje mury, patrząc jak rzeczy ulegają zmianie.

Wiecie, ciało składa się z pojedynczych członków, które jak Dawid stają w murach własnego serca i oglądają ruiny wewnątrz własnego serca. Duch Święty wchodzi głęboko, kieruje twoją uwagę na to, co widzi. Powiada: "Spójrz! Spójrz! Czy zechcesz rozprawić się z tym duchem nieprzebaczenia? Czy rozprawisz się z goryczą, nienawiścią? Czy zajmiesz się tymi rzeczami, które ci pokazuję?", ale mówi także: "Nie chcę, żebyś się użalał nad tym. Chcę, żebyś się uchwycił nadziei, chcę, żebyś we Mnie złożył swoją wiarę i ufność, że możesz się zmienić, że nie musisz być taki jak teraz!". Chwała niech będzie Bogu!

Patrzę wam prosto w oczy i mówię wam, że się zmieniam. Jeszcze nie dotarłem, jeszcze mi daleko i mówię za Pawłem, że nie pochwyciłem (zob. Filipian 3,12), ale prę nadal do przodu i wiem, że mogę się zmienić. Bóg mnie zmienia. Natomiast diabeł chce, żebyś chodził wokół ruin i mówił: "Beznadziejnie, zbyt wiele śmieci".

Powiem wam coś jeszcze. Dobrze słuchajcie, bo zaraz będę kończył. Jeśli naprawdę chcesz mieć doskonałe serce przed Bogiem, to płacz i żałuj, smuć się i bolej nad grzechem, ale niech Duch Święty obejmie twoje serce i powiedz: "Panie wierzę, że Ty nad wszystkim czuwasz. Wierzę, że mnie kochasz".

Wtedy możesz chodzić wokół własnych murów, możesz oglądać swoje serce. Mogło tam pozostać trochę śmieci. Może unosi się tam jeszcze kurz, albo trzeba poustawiać cegły na miejscu, lecz wiedz to bracie i siostro, że Bóg wywiesił tam tablicę informacyjną: "Dzieło Boże! Wrogom wstęp wzbroniony!"

Dzieło Boże! Bóg pracuje nad nami. Dzieło Boże! Alleluja!

Ale tymczasem nie jesteśmy tylko pod osłoną. Jesteśmy czyści, ale tamten kapłan musiał się oczyszczać za każdym razem, kiedy wchodził do środka. Nie raz na zawsze, ale każdorazowo gdy tam wchodził, przechodził przez umywalnię, by się obmyć. Jezus mówił: "Nie musisz się myć cały, umyj nogi" (zob. Jana 13,10) - oznacza to: szukaj, weź to w ręce, połóż to przed Bogiem i uwierz, że On naprawia mur. Alleluja!

Czy to kazanie was odświeża? Czy wiecie, że On może w was odnowić skruchę, może odnowić wszystko inne, bez względu na to, jak głęboko to masz? Nie ma takiej głębiny grzechu, której by Duch Święty nie dotknął! Alleluja!

Wiem, że światło Ducha Świętego jest gorące, parzy i piecze. Alleluja! Chwała niech będzie Bogu! Palące, badawcze Słowo Ducha Świętego nawiedza każdego dnia, tak jak to było we wtorek.

Powiem wam coś. Już kończę, to moje ostatnie słowa do was. Daniel, kiedy znalazł się w obecności świętego Boga powiedział: "Nie było we mnie siły... opadły mnie boleści i nie miałem żadnej siły" (Daniela 10,8.16).

Ostatnio dowiedziałem się, co to znaczy. Wiem, co znaczy mówić: "Panie, nawet moje zdolności zawodzą. Nawet zalety zawodzą, gdyż czuję się bezsilny, bo oglądałem Twoją chwałę". Czasem trudno mi... To takie dalekie dla nas. Nie sięgniemy tam o własnych siłach, nie sięgniemy tam naszą działalnością. Czynimy to wierząc w to, co Jezus złożył w ofierze. To przelana krew, krew która chroni, która oczyszcza - to ona daje mi siłę.

Lecz ta moc nie przyjdzie, jeśli nie padniesz przed Panem jak Daniel. Leżysz, nie tylko w sensie fizycznym, ale i w duchu. Po prostu leżysz i mówisz: "Panie jestem zniszczony, nie mam siły. Jestem zniszczony. Bez Ciebie nic nie mogę zrobić." On powiedział: "Moja moc doskonali się w słabości, w tej ruinie" (zob. 2 Koryntian 12,9). Alleluja!

Przychodzi Pan, zaczyna przenikać nas i nie jest to ludzka zdolność ani ludzki wysiłek. To coś boskiego. Dotykasz cząstki chwały Jezusa. Alleluja! Kochani ostatnio w tym zborze doświadczamy czegoś z chwały Jezusa. Zgadzam się z pastorem Bobem, który mówił rano, że Pan nas wzywa. Czy pójdziecie z nami dalej, głębiej ku Panu? Czy pragniecie tak oczyszczać serca? Powstańcie proszę!

Panie Jezu, poślij w mocy Ducha Świętego, aby zbadał nas teraz. Powiedziałeś: "Badaj mnie Boże, doświadcz i zobacz, czy nie kroczę drogą występną" (zob. Psalm 139,23-24). Modlił się tak człowiek sprawiedliwy. O Jezu, ufamy dziełu, którego dokonałeś na krzyżu. Ufamy mocy Twojej krwi, lecz chcemy nie tylko jej osłony. Chcemy oddania, oczyszczenia i społeczności. Chcemy tego wszystkiego, Panie! Chcemy widzieć Twoją twarz, dotykać Twojej chwały. Alleluja! Chwała niech będzie Bogu!

Kiedy się modliłem, Duch Święty polecił mi, żebym zrobił wezwanie. Widzicie, gdyby Nehemiasz okrążał na tym ośle mury i zobaczył zburzone bramy, śmieci - beznadziejny widok, bezsilność - i gdyby nie miał nadziei, to załamałby się. Bez tej nadziei, cóż to by była za wyprawa? Rozłożyłby ręce i rzekł: "Beznadziejnie, nie ma wyjścia. Nic się nie da zrobić". Lecz coś drżało w jego sercu, ponieważ wiedział, że Bóg ma zamiar coś zrobić. Bo prawdziwa skrucha ma w sobie to: "Wstań i buduj! Wstań i buduj!".

Proszę teraz tych, którym zabrakło nadziei. Spojrzałeś na siebie i powiedziałeś: "To niemożliwe! Nie wiem jak można to naprawić. Tyle tu śmieci, tyle spustoszenia". Innymi słowy jesteś zniechęcony, jesteś przygnieciony brakiem zwycięstwa w swoim życiu.

Nigdy nie czyniłem takiego wezwania, lecz czuję to teraz tak silnie. Czuję powiew Ducha Świętego. Tam na balkonie i tu na przedzie, mówisz: "Bracie David, jestem tak zniechęcony, tak to pogmatwałem, czy też widzę tyle trudności przed sobą. To mnie okradło z nadziei. Myślę czasem, że nie ma nadziei, czuję się słaby, przybity i zniechęcony, bo czuję, że po prostu to nie ma sensu".

Bóg nad wszystkim czuwa. To Boże dzieło - dobrze jest tam być. Lecz beznadziejność to straszne miejsce! Poproszę Pana, żeby ochrzcił was teraz nadzieją. Alleluja!

Mówmy: "Boże, Ty mnie zmienisz. To nie jest koniec. Ty zacząłeś pracę, zacząłeś dobrą pracę we mnie. Dziękuje Ci za to i chcę pójść na całego". Chodźcie teraz. Ci na balkonach zejdźcie po schodach na dół i dołączcie do tych, którzy nadchodzą. Alleluja.

Proszę się zatrzymać! Proszę stanąć na chwilę. Proszę zatrzymać się. Czuję, że Duch Święty przemawia teraz bardzo głęboko. Chcę, żebyście zostali na miejscu. Proszę zostań bracie! Mówię zostań. Duch Święty rozkazał mi tak i nie mogę Go zasmucać! Powiedział: "Czekaj aż ich przekonam". Teraz. Pan to może sprawić za moment. Poczekaj! Oczekujemy na znak Ducha Świętego, na Ducha Świętego! Zatrzymajcie się jeszcze przed Panem, aż przekona.

Duchu Święty, proszę Cię, zbadaj każde serce, przebadaj je dokładnie. Badaj nas w Swojej miłości. Alleluja! Panie wierzymy i ufamy Ci! Chwała Bogu!

"Serce czyste stwórz we mnie, o Boże, a ducha prawego odnów we mnie. Nie odrzucaj mnie od oblicza Swego i nie odbieraj mi Swego Ducha Świętego..."

 

Przesłanie zostało przetłumaczone na podstawie nagrania z kasety audio.

---
Wykorzystano za zgodą World Challenge, P. O. Box 260, Lindale, TX 75771, USA.


Moje dokumenty + Indeks polskich kazań + Kaplica + Subscribe + Copyright


Times Square Church Information | New Reader Information


COPYRIGHT/OGRANICZENIA WYNIKAJĄCE Z PRAW AUTORSKICH:

Plik ten jest wyłączną własnością World Challenge. Nie może być zmieniany i poprawiany w żaden sposób. Może być powielany jedynie w całości i wprowadzany do obiegu jako "freeware", za darmo. Każde powielanie tego pliku musi zawierać wzmiankę na temat praw autorskich (np. "Copyright (c) 2002 by World Challenge"). Plik ten nie może być odsprzedawany lub używany do wzbogacania innych sprzedawanych produktów bez pozwolenia World Challenge. Dotyczy to całej zawartości, z wyjątkiem kilu krótkich cytatów. W każdym przypadku należy powoływać się na Copyright (c) 2002 by World Challenge, Lindale, Texas, USA.

Materiał ten przeznaczony jest wyłącznie do osobistego użytku i nie możebyć publikowany na innych stronach sieci. The Lorain County Free-Net Chapel posiada wyłączne prawo do publikowania tych kazań na swojej stronie, nadane przez World Challenge, Inc. Możesz przegrywać, kopiować, drukować i rozprowadzać ten materiał jeśli nie publikujesz go na innych stronach internetowych. Możesz jednak umieszczać odnośniki do tej strony.


This site is a service of The Missing Link, Inc.(R)
Włączanie młodzieży i dorosłych z problemami
w programy społeczne mające na celu poprawę ich życia.

Strona główna -
http://misslink.org
Kaplica -
http://misslink.org/chapel2.html
Home of David Wilkerson's World Challenge Pulpit Series
http://www.tscpulpitseries.org


Copyright (c) 2002 - The Lorain County Free-Net Chapel
North Central Ohio, U.S.A.

GÓRA STRONY

Nasz administrator potrzebuje twoich komentarzy
aby zapewnić tej stronie największą funkcjonalność.
Prosimy powiadom nas,
jeśli coś nie jest w porządku
(nawet jeśli nie masz pewności).
          W przeciwnym wypadku możemy nigdy się o tym nie dowiedzieć !
Stronę zaktualizowano 11 kwietnia 2002 r.

Dlaczego przebudzenie się opóźnia/ "Pomocy!"/ Co to ?/ Sponsorzy/ Wyznanie Wiary/ Studuim Biblijne/ Wokół fortepianu/ Biuletyn/ Biblioteka/ Dom/ Indeks polskich kazań/ Pulpit Series